Andrzejki

Dzień św. Andrzeja kojarzy się z wróżbami matrymonialnymi już od XVI wieku! Pierwsze wzmianki o tym zwyczaju pochodzą z roku 1557. Wigilia tego dnia, 29 listopada, zwana była niegdyś jędrzejówkami, andrzejówkami. I to właśnie wtedy wszystkie panny na wydaniu wróżyły sobie o miłości i małżeństwie.

Co ciekawe, równie gorliwie, jak w Polsce, wróżono sobie w Szwajcarii, Niemczech, na Słowacji i w Czechach, w Rosji, na Ukrainie i Białorusi, w krajach śródziemnomorskich, na Węgrzech – by wymienić tylko cześć z państw. A wszystkim tym wróżbom patronował św. Andrzej, dobry i wyrozumiały, najlepszy orędownik i powiernik. Wielką wagę przywiązywano do snów, bo w noc św. Andrzeja mógł we śnie pojawić się ukochany, jeśli pod prześcieradło panna włożyła element męskiej garderoby. W Polsce południowo-wschodniej przez całą noc w obejściach palono ogniska (ognie św. Andrzeja), które miały odstraszać demony a dym z takiego ogniska sprawiał, że dziewczęta zapadały w głęboki sen, w którym pojawiał się przyszły mąż. Siano też len, konopie, ziarna zbóż – zasiewy te zwano poletkami lub ogrodami św. Andrzeja. W dość złożonym rytuale wypowiadano przy tym rożne zaklęcia.

Święty Andrzeju dobrodzieju,
Ja na ciebie (len (konopie) sieję.
Daj mi znać,
Z kim go będę rwać.

W czasach późniejszych w dzień św. Andrzeja losowano karteczki z imionami męskimi, puszczano na wodę dwie leżące poziomo igły, dwie świeczki w łupinkach orzecha, liczono kołki w płocie (kawaler – wdowiec – kawaler). Przydatne były też buty (koniecznie zdjęte z lewej nogi!). Najbardziej jednak znaną wróżbą było lanie na wodę roztopionego wosku (mógł też być ciekły ołów). Wspólne badanie i objaśnianie zastygłej masy lub rzucanego na ścianę cienia przynosiło odpowiedzi na wiele pytań.

Zachęcamy do wspólnych wróżb przygotowanych przez Anię Askaldowicz ze Świetlicy Profilaktyki Środowiskowej w Dobkowicach.

Izabella Starzec